Jeśli kiedykolwiek będziecie przejeżdżać koło Opola bądź też przebywać w tym mieście, wstąpcie do pobliskiej miejscowości Moszna. Znajduje się tam XIX-wieczny zamek wybudowany przez hrabiego Franca Huberta von Tiele-Wincklera. Oglądany z zewnątrz może on wydawać się… co najmniej nieco dziwny – jakby twórcy Disneylandu to właśnie stąd wzięli pomysł na najbardziej charakterystyczną budowlę tego parku. Lecz jeśli uważnie spojrzycie w okno jednej z 99 wieżyczek budowli, zmienicie zdanie: zamek przestanie wam się wydawać „bajkowy”. Stoi tam bowiem… szkielet z pustymi oczodołami wbitymi w dal, jakby patrzył na okolicę. Jak się tam dostał? Opowiem wam kilka różnych historii, które przyszły mi do głowy w oparciu o krążące o zamku legendy. Posłuchajcie…
Posiadłość hrabiego Wincklera została zbudowana wyjątkowo szybko jak na swoje rozmiary (99 wieżyczek i 365 pomieszczeń!) – w 4 lata. Mówiono więc o panu na Mosznej, że diabłu duszę oddał, żeby piekielne moce do pomocy zmusić i szybciej tam móc zamieszkać. A ponieważ nie spieszyło się mu zbyt mocno do mąk piekielnych, dopisał jeden punkt w cyrografie (małym druczkiem, rzecz jasna, żeby się szatan zbyt szybko nie zorientował i „Veto!” starym zwyczajem nie krzyknął, bo przecież wiadomo – diabeł jest szlachcicem). Aby jego dusza do piekła trafić mogła, posiadłość musiała być wybudowana dokładnie według pańskich życzeń. Gdy więc czas ukończenia zamku przyszedł, pokazał Winckler biesowi cyrograf: „A pamiętasz pan ten punkt? Braki tu widzę, nie pójdę do piekła!” I nuż wykazywać, co to z życzeniami niezgodne: a to wieżyczka źle zbudowana, a to pokoik niewykończony, a to rzeźby jakiejś nad wejściem nie było… W końcu władca piekieł o swoje walczyć postanowił. Złapał hrabiego i duszę jego do włości swoich zaciągnął. Ciało natomiast ze skóry obdarł i w oknie sam szkielet postawił – na przestrogę, że z diabelskimi mocami nie zadziera się.
Inna znów wersja opowieści wspomina o guwernantce jednego z potomków hrabiego, kobiecie z Anglii. Pragnęła ona po śmierci, już w postaci zwłok, wrócić do rodzinnego kraju i tam pochowaną zostać. No, ale hrabia nie spełnił jej ostatniej woli – myślał widać, że człowiek jego stanu nie musi robić tego, o co prosi go służba. Pochowano więc nauczycielkę na terenie posiadłości. Jej dusza nie zaznała przez to spokoju. Zaczęła pojawiać się w oknie wieży, w której za życia mieszkała: najpierw jako biała dama w swoich szatach ulubionych, potem w postaci gnijących zwłok… i w końcu tak, jak widzimy ją dziś – jako szkielet. Ciągle wypatruje kogoś, kto przeniesie jej doczesne szczątki do ukochanej Anglii i wybawi ją od męki.
Za czasów, kiedy powstał zamek w Mosznej, mieszkańcy wioski rzeczywiście twierdzili, że „chyba diabeł w budowie pomagał” ze względu na szybkość, z jaką był budowany (te 4 lata to jednak szybko jak na tak duży budynek!). Legenda o guwernantce z Anglii pokazującej się po śmierci jako biała dama także istnieje. Jednak dusza nieszczęsnej kobiety nie zmieniała wyglądu – ciągle wyglądała tak, jak jej właścicielka za życia. A o diable pomagającym w budowie wcale legendy nie było, lecz tylko to powiedzenie. Prawda o kościotrupie jest inna: w latach 70. XX wieku w pałacu mieścił się ośrodek terapii nerwic. Jedna z grup pacjentów miała dość… specyficzne poczucie humoru i umieściła w oknie wieżyczki sztuczny szkielet, aby straszyć okolicznych mieszkańców. Cóż, widać nudzili się w ośrodku i chcieli ściągnąć do niego więcej ludzi… Bo, jak wiadomo, „Im nas więcej, tym weselej”, prawda? A przerażeni ciągłym widokiem „kostuchy” ludzie mogli w końcu dostać jakiegoś rodzaju nerwicy i udać się na terapię właśnie tam…
If you ever pass Opole or stay in this city, stop by the nearby village of Moszna. There is a castle located there, built in the nineteenth century by count Franz Hubert von Tiele-Wienckler. Watched from the outside, it might seem… at least a little strange at the beginning, as if that was where the Disneyland’s creators took the idea for the most characteristic building of this theme park from. But if you look into the window of one of the 99 towers of the building carefully, the castle will stop seeming to be ‘magical’ to you. There is… a skeleton standing there, with its hollow eye sockets staring into the distance as if it was looking at the environs. How did it get there? I will tell you some different stories that came to my mind on the strength of what was rumoured about the castle. Listen…
Count Winckler’s property was built unusually quickly for its measurements (99 towers and 365 rooms!) – in 4 years’ time. So it was said about Moszna’s master that he had given his soul to the devil to force the infernal powers to help him and to live there more quickly. And as he didn’t hurry to start the torments of hell that much, he added one more point to the pledge (in small print, of course, so that Satan did not see it too quickly and did not say ‘Veto!’, as he could do according to the old custom, because, as we know very well, devil is a nobleman). The estate was to be built just as the master wished it to be for his soul to be taken to hell. And so, when the time came for the castle to be finished, Winckler showed the pledge to the devil: ‘And do you remember this point, sir? I see some wastage here, I will not go to hell!’. And he started showing what had not been done according to his wishes: either a tower wrongly built, or some room unfinished, or some sculpture not placed above the entrance… Eventually, the ruler of hell decided to fight for what he deserved. He caught the count and took his soul to his estate. And when it comes to his body, he ripped the skin off and placed the bare skeleton in the window – to scare the inhabitants of the village and remind them that you don’t mess with the infernal powers.
The other version of the story mentions the governess of one of the count’s descendants, the woman from England. She wished to come back to her native country after her death, already in the form of the corpse, and to be buried there. Well, but the count did not fulfil her last will – he may have thought that a man of his state does not have to do what his servants ask him to. And so the teacher was buried in the area of the property. Her soul did not know peace because of that. It started showing up in the window of the tower in which she had lived when she was alive: first as a ‘white lady’ in her favourite clothes, later in the form of decaying corpse… and eventually just like we see her today – as a skeleton. She is still looking for somebody who will move her temporal remains to beloved England and save her from the torment.
In the times in which the castle in Moszna originated, the inhabitants of the village really claimed that ‘the devil must have helped with the construction’ due to the speed it was built with (those 4 years is really quickly for such a big building!). The legend about the governess showing up as a ‘white lady’ after her death exists too. But the wretched woman’s soul did not really change its appearance – it always looked like its owner used to when she was alive. And there was no legend about the devil helping with the castle’s construction at all, just this saying. The truth about the skeleton is different: in the seventies of the twentieth century, there was a neuroses therapy centre in the palace. One of the groups of patients had quite a… specific sense of humour and put a fake skeleton in the window to scare the inhabitants of the neighbourhood. Well, it seems they were bored in the centre and wanted to make more people come there. Because, as we all know, ‘The more the merrier’, right? And people terrified with the constant sight of ‘Grim Reaper’ might have eventually got some kind of neurosis and gone to this very place for the therapy…