Olsztyn koło Częstochowy – zamek i ruchoma szopka
Olsztyn near Częstochowa - castle and movable Nativity Scene

Olsztyn… Nie, nie ten w województwie warmińsko-mazurskim! Drugie miasto o tej samej nazwie, niedaleko Częstochowy. Piękne miasto. I legendy swoje ma, tak jak większa część miast polskich. Dwie najbardziej znane z nich dotyczą tego, co działo się w zamku olsztyńskim.
Pierwsza z tych legend opowiada o Maćku Borkowicu, wojewodzie poznańskim piastującym ten urząd za czasów króla Kazimierza Wielkiego. W 1352 roku dołączył on konfederacji panów wielkopolskich, którzy zbuntowali się przeciw władcy. Skazany za to na banicję (czyli wygnanie), schronił się na Śląsku, jednak niedługo później dostał pozwolenie na powrót na swoje ziemie. Jednak ani myślał odwdzięczyć się za łaskę posłuszeństwem miłosiernie panującemu królowi. Zaczął dawać schronienie najróżniejszym opryszkom z okolicy, a wkrótce stanął na ich czele. Tym razem władca już nie był łaskawy: kazał pojmać Maćka i zrzucić go do lochu. A gdy ta kara nie zadziałała, Kazimierz zdecydował się na nową, ostrzejszą. Został więc rozbójnik zamknięty w metalowej trumnie z dopływem powietrza, do której raz dziennie wkładano mu czarkę wody i wiązkę świeżej słomy. Jednym słowem: miała go czekać powolna śmierć głodowa. I zmarł Maćko po dniach 40, a mówią, że w ostatnich dniach przed zgonem był tak wycieńczony i oszalały z głodu, że własne ciało z mięsa ogryzał, byle tylko czymś się pożywić.
Druga legenda dotyczy również urzędnika – starosty olsztyńskiego Kacpra Karlińskiego. Miał pan starosta 8 synów; 7 z nich zmarło w wyniku chorób lub zginęło w wojnach. Najmłodszy potomek Karlińskiego był jeszcze niemowlęciem, kiedy pod zamek w Olsztynie podeszły wojska arcyksięcia austriackiego Maksymiliana Habsburga (1587 rok). Arcyksiążę chciał przejąć tron w Polsce, a akurat nadarzyła się po temu okazja, bo król Stefan Batory zszedł z tego świata i kraj nasz władcy nie miał. A ponieważ Maksymilian więcej miał u nas wrogów niż przyjaciół, każdy nowy zwolennik był dla niego ważny. Wysłał więc do Karlińskiego posła z nakazem poddania zamku i ofertą wielu przywilejów, które starosta miałby w zamian za to uzyskać. Ale pan Kacper nie zgodził się na to. Zaczęła się walka. Maksymilian wpadł na iście szatański pomysł. Jaki? Otóż na czele swoich wojsk postawił piastunkę syna pana starosty, razem z tymże synem na rękach. Wahanie obrońców zamku pozwoliło armii arcyksięcia niebezpiecznie zbliżyć się do zabudowań. Jednak starosta zawahał się tylko przez moment, po czym wyrwał lont z rąk jednego z żołnierzy operujących armatami i sam go podpalił. W chwilę później grzmiały już wszystkie działa. Kiedy już ucichł ich huk, a dym się rozproszył, Karliński zobaczył na ziemi trupy piastunki i syna, a nieco dalej – arcyksięcia i jego żołnierzy, którzy, przerażeni takim poświęceniem, uciekali w kierunku Krakowa.
Ale nie tylko zamek jest atrakcją Olsztyna. Jest tam również miejsce, gdzie przez cały rok można poczuć ducha Świąt Bożego Narodzenia: ruchoma szopka olsztyńska autorstwa pana Jana Wiewióra. Wszystkie wchodzące w jej skład figurki (postaci, ich narzędzia, domki i inne budynki) są ręcznie rzeźbione z drewna lipowego. Figurek tych jest ponad 800, z czego około 300 jest ruchomych. Kolorowe oświetlenie dodaje całości baśniowego charakteru i uroku. Całość została ustawiona w zabytkowej chacie pana Jana, niedaleko rynku. Jednak szopka to nie wszystko, co możecie zobaczyć, kiedy odwiedzicie ten mały, kolorowy domek. Po opowieści na temat historii figurek właściciel sprowadzi was do lochów znajdujących się pod ogrodem. Tam zobaczycie wyrzeźbione przez niego figury inscenizujące legendy i prawdziwe wydarzenia z olsztyńskiego zamku. W samym ogrodzie znajdziecie również figurę smoka oraz postaci świętych, między innymi św. Idziego.

Chata, w której znajduje się szopka pana Jana Wiewióra – widok z zewnątrz.
The cottage in which the Nativity Scene of Mr Jan Wiewiór is placed – view from outside.

Olsztyn… No, not the one in the Warmian-Masurian Voivodeship! The second city with the same name, near Częstochowa. Beautiful city. And he has his legends, like most of the Polish cities. Two of the best known of them concern what was happening in the castle of Olsztyn.
The first of these legends is about Maciek Borkowic, the Poznań province governor who held this office during the reign of King Casimir the Great. In 1352 he joined the Confederation of Greater Poland lords who rebelled against the ruler. Condemned for banishment (or exile), he took refuge in Silesia, but soon he was allowed to return to his land. However, he did not think to repay for the grace with obedience to the mercifully ruling king. He began to provide shelter to the various thugs in the area and soon became their leader. This time, the ruler was no longer kind: he ordered to capture Maciek and throw him into the dungeon. And when that punishment did not work, Casimir decided on a new, stronger one. So the robber was locked in a metal coffin with an inflow of air, to which once a day a cup of water and a bundle of fresh straw was put. In a word: a slow death by hunger was to await him. And Maciek died after 40 days, and they say that in the last days before his death he was so exhausted and mad with a hunger that he gnawed at his own flesh, just to eat something.
The second legend also applies to the official – the Olsztyn starosta (local government officer, ruling over less land than a province governor) Kacper Karliński. He had sons; 7 of them died as a result of diseases or died in wars. The youngest descendant of Karliński was still an infant when the army of the Archduke of Austria, Maximilian Habsburg, came to the castle in Olsztyn (1578). The Archduke wanted to take over the throne in Poland, and it just happened to happen because King Stefan Batory departed this life and our country did not have a ruler. And since Maximilian had more enemies than friends here, every new supporter was important to him. So he sent an envoy to Karliński with the order to surrender the castle and offer many privileges that the starost would have to get in exchange for it. But Mr Kacper did not agree. The fight began. Maksymilian came up with a devilish idea. What was it? Well, at the head of his troops, he placed the nurse of the son of the starosta, along with this son in her arms. The hesitation of the defenders of the castle allowed the Archduke’s army to dangerously approach the buildings. However, the starosta hesitated only for a moment, then pulled the fuse from the hands of one of the soldiers operating cannons and set it on fire. A moment later all the cannons thundered. When the roar broke off and the smoke dissipated, Karliński saw the dead bodies of the nanny and the son on the ground, and a bit further – the archduke and his soldiers, who, terrified with such sacrifice, fled to Kraków.
But not only the castle is an attraction of Olsztyn. There is also a place where you can feel the spirit of Christmas all year round: a movable Olsztyn Nativity Scene by Mr Jan Wiewiór. All figurines that are part of it (figures of people, their tools, houses and other buildings) are hand-carved out of lime wood. There are over 800 of these figurines, of which about 300 are movable. Colourful lighting adds a fairy tale character and charm. The whole was set in the historic cottage of Mr Jan, not far from the market square. However, the Nativity Scene is not the only thing you can see when you visit this small, colourful house. After the story about the history of the figurines, the owner will bring you to the dungeons below the garden. There you will see sculptures sculpted by him, staging legends and real events from the Olsztyn castle. In the garden, you will also find a figure of a dragon and the figures of saints, including St Giles.

Postać rzeźbiarza w szopce; jej pierwowzorem jest sam pan Jan Wiewiór. Na pierwszym zdjęciu (widok z przodu) widać tylko anioła czytającego Pismo Święte, ale jeśli spojrzymy bardziej z boku (jak na drugiej fotografii), zobaczymy diabła pod postacią węża, próbującego kusić rzemieślnika.
The figure of a sculptor in the Nativity Scene; its prototype is Mr Jan Wiewiór himself. In the first photo (view from the front) we can only see an angel reading the Holy Bible, but if we look more from the side (as in the second photo), we will see the devil in the form of a serpent trying to tempt the craftsman.