Średniowieczne Niemcy. Do pewnego miasta wysłany został zagraniczny szpieg. Dostał on jako kompana człowieka, który spędził w tym miejscu wiele lat, był tam znany i szanowany – ale dla naszego bohatera najbardziej liczyła się doskonała znajomość języka wyznaczonego mu towarzysza. Człowiek ten miał go przedstawiać jako dalekiego kuzyna z zagranicy, który chciał zamieszkać w jego sąsiedztwie. Jednak miasta, jak wiadomo, były w tamtych czasach dobrze pilnowane. Aby dojść do punktu docelowego, mężczyźni musieli podać hasło przy bramie. „Obywatel” zawiadomił współpracownika, że hasło to jest zmienne, ale można je odgadnąć według pewnej reguły.
– Sam zobaczysz, ale musimy się schować – powiedział. Więc stanęli za załomem muru i czekali.
Po pewnym czasie do bramy podszedł człowiek.
– Achtundzwanzig! – powiedział strażnik. Nasz szpieg spojrzał na tłumacza z pytaniem w oczach i został powiadomiony, że słowo znaczyło „dwadzieścia osiem”. W odpowiedzi mężczyzna stojący przy bramie powiedział „vierzehn” – „czternaście”, jak wyjaśnił „Niemiec” – i został wpuszczony.
W kilka minut później przy bramie znalazła się kolejna osoba. Na odzew strażnika, „sechzehn” („szesnaście”), odpowiedziała „acht” („osiem”) i brama natychmiast została przed nią otwarta. W tym momencie nasz główny bohater szturchnął wspólnika w bok.
– Idziemy – syknął stanowczo przez zaciśnięte zęby.
– Jesteś pewien?
– Tak! Chodźże, człowieku!
A więc dwaj szpiedzy wstali, prześlizgnęli się do drogi i jakby nigdy nic podeszli do bramy miasta.
– Zehn! – zażądał strażnik.
– Co on mówi? – spytał ten, który nie znał pięknej mowy niemieckiej. „Kuzyn” bez słowa podał mu kartkę z wypisanymi podstawowymi liczebnikami w tym cudownym języku, z której wynikało, że chodzi o słowo „dziesięć”. Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem i spokojnie powiedział:
– Fünf! – co znaczy „pięć”.
W tym momencie obaj szpiedzy zostali schwytani, a „obywatel” długo jeszcze robił sobie wyrzuty, że kazał koledze samodzielnie odkryć metodę doboru hasła, zamiast mu ją wyjaśnić. Czemu tak się stało?
Medieval Germany. A foreign spy was sent to one city. As a companion he got a man who had lived in this place for many years, there was a well-known and respected – but what matter most for our character was his designated companion’s perfect knowledge of the language. This man was to present him as a distant cousin from abroad who wanted to live in his neighborhood. However, the cities are known to have been well-guarded in those times. To reach the destination, the men had to enter a password at the gate. „Citizen” informed the co-worker that the password was variable but could be guessed by certain rules.
„You’ll see, but we have to hide,” he said. So they stood behind the bend in the wall and waited.
After some time, a man came to the gate.
„Achtundzwanzig!” the guard said. Our spy looked at the interpreter with a question in his eyes and was informed that the word meant „twenty-eight.” In response, the man standing at the gate said, „vierzehn” – „fourteen”, as „the German” explained – and was let in.
A few minutes later another person was at the gate. At the guard’s countersign, „sechzehn” („sixteen”), they replied „acht” („eight”), and the gate was immediately opened in front of them. At this point, our main character poked his partner’s side.
„Let’s go,” he hissed sturdily through clenched teeth.
„Are you sure?”
„Yes! Come on, man!”
So the two spies got up, slipped to the road and came up to the gate as if nothing had happened.
„Zehn!” demanded the guard.
„What is he saying?” asked the one who did not know the beautiful German language. „Cousin”, without a word, handed him a card inscribed with the basic numerals in this wonderful language, which concluded that it was the word „ten”. The man smiled under his nose and calmly said:
„Fünf!” which means „five”.
At this point, the two spies were caught, and the „citizen” would reproach himself for a long time that he had a colleague to discover the method of selecting a password for himself, rather than explain it to him. Why did this happen?