Pamiętacie pokaz średniowiecznego polowania z sokołem, który opisywałam przy okazji pisania o jarmarku przy zamku Pernštejn w Czechach? Tak? To teraz wyobraźcie sobie, że widzicie coś podobnego, tylko z większą ilością ptaków… i nieco bardziej urozmaiconym programem. Posłuchajcie…
Duża przestrzeń, która zapewne kiedyś była łąką, lecz teraz jest wykoszona i rośnie tu tylko niska trawa. Nieco ponad 20 ptaków siedzi na palikach ustawionych w pewnych odstępach od siebie; jednego z nich nie jestem w stanie rozpoznać, ale większość z nich to pustułki, jastrzębie, sokoły lub kanie. Pomiędzy nimi przemieszcza się 4 mężczyzn. Co pewien czas któryś z nich wygłasza krótszy lub dłuższy wywód, zrozumiały jednak tylko dla tych, którzy posiedli znajomość pięknego języka czeskiego. A w międzyczasie… w międzyczasie uwaga ludzi skupiona jest głównie na tym, co dzieje się obok tych mężczyzn albo ponad nimi. Dlaczego? Co pewien czas jeden z ptaków jest sadzany na ludzkiej ręce (oczywiście chronionej grubą rękawicą ze skóry, taką, jaką miał ten „łowczy” z zamku Pernštejn) i „startowany”. Zadanie do wykonania? Jedno z kilku:
Nudne? Monotonne? A pamiętacie tego ptaka, którego nie umiałam rozpoznać? To uważajcie: jedyna informacja, którą zdołałam zrozumieć na jego temat, to to, że określono go jako „mądralę”. Dostał 2 zadania:
Jeszcze wam mało? To wyobraźcie sobie puszczyka przyniesionego przez jednego z mężczyzn z oddzielonego siatką wybiegu, który startuje z tego wykoszonego terenu, a ląduje… między ludźmi siedzącymi na widowni. I wyobraźcie sobie, że ten puszczyk zostaje potem posadzony po jednej stronie trybun widowni, a następnie pozostawiony tam, i musi przelecieć przez całą długość tych trybun do swojego opiekuna – i tak kilka razy.
Coś jeszcze? To wyobraźcie sobie wielkiego, majestatycznego kondora wnoszonego na rękawicy przez jednego z sokolników. Wyobraźcie sobie, że ptak startuje tak jak inne, zaczyna wykonywać okrążenie, po czym… znika między drzewami na skraju łąki. Przez minutę czy dwie jest niewidoczny, po czym pojawia się nagle, wylatując z miejsca poza waszym polem widzenia. Sokolnik otwiera bramkę, wbiega pomiędzy rzędy siedzeń, nawołuje. Ptak podlatuje szybko i siada na jego ręce.
Gdzie można zobaczyć coś takiego? Przy zamku w czeskiej miejscowości Lednice. Pokazy te, odbywające się 2 lub 3 razy dziennie, organizowane są przez fundację Zayferus, zajmującą się ratowaniem ptaków drapieżnych po wypadkach. Bilety nie są tanie, kosztują 160 koron czeskich, ale jeśli zdarzy się, że wyjdziecie w trakcie, możecie uzyskać rabat (dlatego bilety dostajecie wchodząc, ale płacicie wychodząc). W każdym razie jedno jest pewne, z pewnością jest to WARTE ZOBACZENIA jeśli interesują was tego rodzaju pokazy, a sam zamek w Lednicach jest WARTY ODWIEDZENIA. Zapraszam!
Remember the show of medieval hunting with the falcon, which I described while writing about the fair at Pernštejn Castle in the Czech Republic? Yes? Now imagine that you see something similar, just with more birds… and a bit more varied program. Listen…
Large space which probably used to be a meadow, but now it is mowed down and only low grass is growing here. A little over 20 birds are sitting on stakes set at a distance from each other; One of them I am not able to recognize, but most of them are keras, hawks, falcons or kayaks. 4 men are moving between them. From time to time one of them makes a shorter or longer statement, but only understandable for those who have knowledge of the beautiful Czech language. In the meantime… in the meantime, people’s attention is focused on what happens next to these men or above them. Why? From time to time, one of the birds is put on the human hand (of course, protected by a thick leather glove such as that of the „hunter” from Pernštejn Castle) and „taken off”. Task to do? One of several:
Boring? Monotonous? And do you remember that bird I could not recognize? So look: the only information I could understand about it was that it was described as „smart”. It received 2 tasks:
Does it feel not enough for you yet? Imagine a tawny brought by one of the men from a separate runway that rises from the meadow and lands… between the people sitting in the audience. And imagine that this tawny is then put on one side of the audience’s grandstand and then left there, and it has to fly across the length of these stands to its guardian – and so several times.
Something else? Imagine a big, majestic condor carried in on a glove by one of the falconers. Imagine that the bird starts like others, starts to lap, and then… disappears between the trees at the edge of the meadow. For a minute or two it is invisible, then suddenly appears, flying from outside your field of view. The falconer opens the gate, runs between the rows of seats, calls. The bird flies quickly and sits on his hand.
Where can you see such a thing? At the castle in the Czech town of Lednice. These shows, held 2 or 3 times a day, are organized by the Zayferus Foundation, which is dedicated to rescuing birds of prey after accidents. Tickets are not cheap, they cost CZK 160 but if you happen to go out, you can get a discount (that is why you get tickets when you go, but you pay out). In any case, one thing is certain, it is certainly WORTH SEEING if you are interested in this kind of shows, and the castle in Lednice is WORTH VISITING. I invite you!