Jan Maślicki znany był w dolinie rzeki Raby z tego, że był jednym z najlepszych robotników. Chcesz wybudować dom i potrzebny ci murarz? Zatrudnij Maślickiego! Masz już dom, ale chcesz wykuć albo poszerzyć sobie piwnicę? Maślicki zrobi ci to najlepiej! Wszyscy o tym wiedzieli. Wiedzieli również, że ktokolwiek razem z majstrem do pracy się stawia, z pewnością jest dobrym robotnikiem i porządnym, godnym zaufania człowiekiem. Innych nie wybierał do swojej drużyny, dbał o to, żeby klienci na wykonanie zlecenia narzekać nie mogli. Pewnego dnia dostał jednak Maślicki zlecenie, które on i jego ludzie do końca życia zapamiętać mieli i na samo wspomnienie znakiem krzyża świętego się żegnać, ochrony od Trójcy Świętej i Matki Boskiej wzywając. A było to tak…
Zlecono majstrowi i jego drużynie przyjazd do Myślenic, do zamku tamtejszego. Co mieli zrobić? Lochy tamtejsze uporządkować i korytarze, których stropy zapadły się, na nowo wykopać. Ludzie ostrzegali ich wprawdzie, że jest to miejsce przez diabła strzeżone, ale ani sam Maślicki, ani jego robotnicy nie wierzyli w te plotki. Diabeł istnieje, ale przecież nie przesiaduje w starych zamkach takich jak ten! No, dobrze… Przyjechali więc i zaraz do pracy się zabrali. Ciężka to była robota i nużąca, ale perspektywa dobrej płacy sił mężczyznom dodawała. Kiedy wieczór nastał, udali się na spoczynek do pobliskiej gospody. Dnia następnego powrócili do lochów i… oniemieli. Kamienie, które dzień wcześniej z takim trudem na powierzchnię wynosili, znów w podziemiach leżały! Wszystkie, nawet te największe i najcięższe. A na jednym z nich kupa monet, która po przeliczeniu okazała się równowartością dniówki dla całej grupy, dokładnie takiej dniówki, na jaką się z panem zamku umawiali! Co u licha? No cóż… Zabrali pieniądze, podzielili je między siebie i znów wszystkie kamienie z lochów wynieśli. Jednak kiedy kolejnego dnia pojawili się w lochach, kamienie znów znajdowały się tam, skąd je wydobyli. A na jednym z nich znów leżały pieniądze, wynagrodzenie za pracę. Maślicki westchnął ciężko, rozdzielając monety między ludzi. Okoliczni mieszkańcy mieli rację! Diabeł tu mieszka i pewnie ma swój powód, żeby dostępu do lochów bronić. Zaraz, co to ten stary dziadek mówił? Skarb jakiś tam w którymś pomieszczeniu leży… i diabeł tego skarbu przed ludźmi broni. Tak, to z pewnością dlatego kamienie ciągle do korytarzy wracają. Dobrze choć – Boże, wybacz! – że przynajmniej zapłata jest za tę bezsensowną pracę, jak się należała. Ale dalej już majster próbować nie zamierzał, jego współpracownicy również nie kwapili się do wykonywania tej samej pracy po raz trzeci. Przeżegnali się więc wszyscy, spoglądając w niebo i dziękując Bogu za obronę przed Złym, po czym poszli do pana zamku wymówić pracę. Od tego czasu nikt już nie próbował lochów i korytarzy odnawiać, bo wiadome było, że diabeł tam rezyduje i wizyt ludzkich nie życzy sobie…
Chcesz poznać historię zamku w Myślenicach i inne legendy, które o nim krążą? Tak? W takim razie sięgnij po książkę „Legendy zamków karpackich” Bartłomieja Grzegorza Sali. Autor opisał w tym dziele zarys dziejów najważniejszych warowni w regionie polskich Karpat wraz z krążącymi na ich temat podaniami i komentarzami do nich. Zapisana powyżej opowieść o Janie Maślickim została przeze mnie stworzona właśnie na podstawie jednej z tych zanotowanych przez niego legend. Jeśli ci się spodobała, koniecznie zakup dzieło Sali, aby zobaczyć, jak on ją zapisał. „Legendy zamków karpackich” to zdecydowanie lektura warta polecenia!
Jan Maślicki was known in the Raba river valley for being one of the best workers. You want to build a house and need a bricklayer? Hire Maślicki! You already have a house, but you want to forge or expand your basement? Maślicki will do it best for you! Everyone knew about it. They also knew that whoever shows up for work with the workman is certainly a good worker and a decent, trustworthy man. He did not choose others for his team, he made sure that the clients could not complain about the job. One day, however, Maślicki got an order that he and his people were bound to remember for the rest of their lives and bid protection from the Holy Trinity and Virgin Mary at the memory of it itself. And it was so…
The master and his team were ordered to come to Myślenice, to the castle there. What should they do? Tidy the dungeons there, and the corridors, whose ceilings have collapsed, rebuild. People warned them that it was a place guarded by a devil, but neither Maślicki nor his workers believed in the rumours. The devil exists, but he does not reside in old castles like this one! Well, well… So they came and immediately went to work. It was a hard work and tedious, but the prospect of good pay added to the men’s strength. When evening came, they went to a nearby inn to rest. The next day they returned to the dungeons and… were dumbfounded. Stones that they took to the surface with such a difficulty a day earlier were now lying in the basement again! All of them, even the largest and heaviest ones. And on one of them a pile of coins, which, after being counted, turned out to be the equivalent of a daily allowance for the whole group, exactly the daily allowance for which they agreed with the master of the castle! What the hell? Well… They took the money, divided it among themselves and took the stones out of the dungeons again. However, when they appeared in the dungeons on the next day, the stones were again in the place from where they had taken them. And on one of them were money, allowance for work. Maślicki sighed heavily, distributing coins among the people. The local residents were right! The devil lives here and probably has a reason to defend access to the dungeons. Wait, what was that old man saying? There’s a treasure lying somewhere there, in some room – and the devil is defending the access to this treasure. Yes, that’s why the stones keep coming back to the corridors. It’s good though – God, forgive me! – that there’s at least the payment for this senseless job, as there should be. But still the foreman did not intend to try again, his co-workers were =not eager to do the same job for the third time either. Everyone crossed themselves, looking up at the sky and thanking God for defending them from the Evil One, and then they went to the master of the castle to resign from the job. From that time on no one tried to renew dungeons and corridors, because it was known that the devil resides there and does not wish to have humans visit him…
Do you want to know the history of the castle in Myślenice and other legends that circulate about it? Yes? In that case, reach for the book „Legends of Carpathian castles” by Bartłomiej Grzegorz Sala. In this work, the author described the outline of the history of the most important strongholds in the region of the Polish Carpathians, along with the submissions and commentaries on them. The story of Jan Maślicki recorded above was created by me on the basis of one of these legends noted by him. If you liked it, be sure to buy the work of Sala to see how he wrote it. „Legends of Carpathian castles” is definitely worth reading!